Muzeum Zamoyskich w Kozłówce kończy tegoroczny sezon turystyczny – i zachęca do pomagania bezdomnym zwierzętom. W najbliższą niedzielę po raz ostatni w tym roku będzie można zwiedzić pałac – i będzie można to zrobić za darmo, jeśli przyniesie się ze sobą podarunki dla bezdomnych psów. W ten sposób Muzeum chce pomóc schronisku w Nowodworze, które znajduje się 7 kilometrów od Kozłówki. Mieszka tam prawie 150 porzuconych zwierząt i im wszystkim przyda się karma, zabawki, legowiska czy środki pielęgnacyjne. W tę niedzielę kilka psów zjawi się zresztą w Kozłówce, będzie można z nimi pospacerować po parku, a pracownicy schroniska wyjaśnią, jak można zaadoptować zwierzaka. W Muzeum w Kozłówce to będzie już czwarta edycja akcji „Karma wraca” – akcji, dzięki której można połączyć przyjemne z pożytecznym. Tymczasem na ponowne zwiedzanie pałacu trzeba będzie poczekać już do wiosny 2020 roku – w ciągu zimy potrwają tam posezonowe porządki, a zabytki przejdą potrzebną konserwację. Gallery not found. Źródło zdjęć: materiały nadesłane przez organizatora
Goście. Napisano Październik 30, 2016. Karma Wraca.4 lata temu rozstałem się z moją dziewczyną,praktycznie od zaraz zacząłem spotykać się z inną, moja była próbowała mnie odzyskać
Dlaczego kobiety w tym kraju nie mogą zarabiać przyzwoitych pieniędzy? Dlaczego nie mogą jeździć dobrym samochodem? Dlaczego bezustannie muszą się bać swoich mężów i wszystko przed nimi ukrywać??? ON. Wysiadł z samochodu, widziałam w jego oczach smutek. Smutek ten odwzajemniłam uśmiechem, chciałam podnieść go na duchu. Właśnie wjechał w tył mojego auta. Idzie w moim kierunku, oczy wielkie tak bardzo smutne. Ja z rękoma założonymi stoję i czekam aż przejdzie te trzy kroki, jednak robił to bardzo wolno. Kulał. Najmocniej w świecie było mi go szkoda. Poprosiłam by odsunął auto, oszacujemy szkody. Te kolejne kroki przemierzał z trudem. Wiedziałam, że gdyby nawet były, machnęłabym ręką. Nic widocznego nie ma, zażartowałam tylko na odchodne, że musi mi kawę postawić, a on, że ma żonę… Faktycznie siedziała z tyłu z fotelikiem, a w foteliku małe zawiniątko. Odjechaliśmy z mężem, cieszyłam się tylko, że nic się nie stało, i że obeszło się bez strat. Każdy odczuł ulgę. Mam nadzieję, że on też i że ciepło o mnie myśli. Nie lubię stwarzać problemów… Piękny słoneczny dzień mijał. Cieszyliśmy się na wieczorną randkę jak małe dzieci, nierzadko się zdarza, kiedy ciocia porywa maluchy na całą noc. Restauracja tylko we dwoje, dom, tylko we dwoje. Nikt do nas dziś nie przyjdzie w nocy, nikomu nie musimy robić kolacji. Ot takie miniwakcje dla nas – staruszków. Kiedy wybyliśmy na randkę szczęśliwi, obfotografowaliśmy się by mieć ten dzień w pamięci na dłużej, wracamy, a ja nie mogę znaleźć naszego auta. Gdyż to co przede mną stało, co miało być moim autem, nie wyglądało tak, jak je zostawiliśmy. Oczywiście wezwaliśmy policje i wiecie co? Nie uwierzyli. Nie uwierzyli nam, że to ktoś. Policjant z przekąsem mówił: ‚proszę się przyznać dla męża, gdzie pani zarysowała auto’. Jesteśmy małżeństwem od ponad 8 lat, a znamy się jeszcze dłużej. Mamy nosa na swoje kłamstwa i kłamstewka, i przede wszystkim: nie boję się wyznawać prawdy. Wiem, że miłość to szczerość i zrozumienie. Dlatego taka błahostka jak zarysowanie auta to pikuś! Po pierwsze: przecież to moje auto, po drugie: gdybym ja to zrobiła, to przecież zarabiam i mogłabym to naprawić, a po trzecie nie fatygowałabym żadnej policji na miejsce. Czuję siłę i niemoc. I na tym zakończę.
7ndFn. 264 129 410 1 209 223 324 430 466